Cytat:
Jan Ruczaj - prezes firmy "Ruczaj" i członek "Robo-chłopa". Urodzony 18 listopada 1890 w Sosnowcu, pochodzący z dobrze sytuowanej rodziny miejskiej inteligencji, żyjącej na terenie Zagłębia. Jego rodzina przeżywała swoje wzloty i upadki, ze względu na występujące od czasu do czasu skłonności którejś z głów rodu do hazardu, kiepskich interesów bądź innego typu rzeczy pochłaniających pieniądze - na czas życia Jana akurat przypadał czas wzlotu i rozwoju rodzinnej sieci sklepów w Zagłębiu, zarządzanych przez jego ojca i dziada, odpowiednio Artura i Józefa, co pozwoliło mu na spokojne, szczęśliwe dzieciństwo, dało szansę na porzadną edukację oraz łagodne przejście w samodzielne życie, razem z dwójką starszych braci.
Studiował na Uniwersytecie Jagiellońskim, w instytucie ekonomii i zarządzania, co udało mu się zakończyć z całkiem niezłymi wynikami. Powrócił do domu, gdzie aż do wybuchu wojny pracował w rodzinnej firmie, przez krótki okres swojej działalności rozszerzając działalność na Małopolskę i okolice. W tym czasie poznał też swoją przyszłą żonę, Aleksandrę Łęcką, pochodzącą z zubożałego rodu szlacheckiego. Mimo sporych problemów z rodziną wybranki parze udało się zaręczyć w 1914 roku, na niedługo przed wybuchem wojny, gdy u teścia Jana duma uległa w starciu z prostym faktem, że jego ewentualny zięć, mimo niskiego pochodzenia, zapewne byłby w stanie podratować rodzinne finanse.
Niestety, plany ślubu i wspólnego pożycia zrujnował wybuch wojny. Jan dołączył do wojska polskiego razem z dwójką braci - Wiktorem i Andrzejem. Przygoda wojenna zakończyła się w pewnym stopniu źle dla każdego z nich - Jan miał szczęście "zaledwie" kuleć do końca życia, i to z powodu rany otrzymanej pechowo pod sam koniec wojny, Wiktor stracił dłoń i wrócił do domu już w 1916, a Andrzej do Sosnowca powrócił już w trumnie. Na barki najmłodszego z synów Artura Ruczaja spadła wtedy spora odpowiedzialność kontynuowania działalności rodzinnej firmy, wobec śmierci jednego z jego braci i bolesnego (choć krótkiego, ale i tak trwającego na tyle długo, by familia spisała go na straty) załamania nerwowego drugiego. Jan, jako nie tylko absolwent prestiżowej uczelni, ale i lokalny quasi-bohater, który dosłużył się stopnia sierżanta, przelewał krew swoją i cudzą za ojczyznę oraz otrzymał krzyż walecznych.
Po wojnie i ustanowieniu "stref rozwoju" w Rosji Jan wyczuł pismo nosem i, niedługo po ślubie z wytęsknioną oblubienicą, wziął się ostro za rodzinne interesy. Dzięki współpracy z UPG i fali dzikiej prywatyzacji w Rosji, zarządzonej przez siły okupacyjne, udało mu się dołączyć do eksploatacji gospodarczej Rosji, większość swoich własności skupując w obwodzie nowogrodzkim - głównie inwestując w rolnictwo i uprawy, chociaż udało mu się też uzyskać dla swojej firmy, która dawno już wykroczyła poza działalność ograniczoną wyłącznie do sklepów, kilka koncesji wydobywczych na boksyty. Planuje rozszerzenie swojej "władzy" na tym terenie w celu przeprowadzenia badań geologicznych. W Nowogrodzie posiada dosć wystawną rezydencję, w której znajduje się lokalny zarząd "Ruczaju". Jako socjalista z poglądów, przykładał zawsze sporą wagę do tego, by dla swoich rosyjskich pracowników nie stawiać się w roli krwiożerczego kapitalisty z Polski, który przyszedł z nich skórę obłupić.
Jego apolityczność zakończyła się w 1935 roku, gdy wobec coraz głośniejszych wiadomości o złym traktowaniu Rosjan na wschodzie dołączył do Robo-chłopa. Szczególny okres dla niego rozpoczął się po skandalu w Polsce, który doprowadził do znaczących przetasowań w rządzie, a jego samemu drastycznie wręcz zdenerwował. Żona wspominała potem, że co najmniej przez tydzień Jan głośno odgrażał się, że pokaże "tym przeklętym krwiopijcom" na jakie zachowanie zasługuje porządny pracownik, w ten czy inny sposób. Na pewno spory udział w tym miała jego prywatna rusofilia.
Z innych kwestii - panslawista i rusofil, fan literatury rosyjskiej, szczególnie "Mistrza i małgorzaty", których akcja osadzona jest w zajętej przez Pruso-Polsko-Ukrainę Moskwie. Do tego ostrzy sobie zęby na "tymbark", chcąc wkroczyć na rynek napojów, mając pewną manię na punkcie tej marki. Oczami wyobraźni nieraz już widział półki sklepowe wypełnione napojami jednej, wielkiej marki "Tymbark & Ruczaj", od soków przez napoje gazowane po napoje alkoholowe. Od 1920 szczęśliwy ojciec Józefa Jana, po dziadku i zmarłym wuju, od 1924 - Agaty, 1926 - Aleksandry, a od 1929 Andrzeja i Artura, bliźniaków.
Jan Ruczaj - oligarcha (PDP Robo-Chłop)
|
20.07.2014, 21:03
Przyjęty!
20.07.2014, 21:19
Cytat:Jego apolityczność zakończyła się w 1935 roku, gdy wobec coraz głośniejszych wiadomości o złym traktowaniu Rosjan na wschodzie. Temu zdaniu trzeba coś dodać albo coś ująć.
20.07.2014, 21:24
Dodane, zabrakło nazwy partii.
|
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości