(25.06.2014, 17:55)Ojciec Ted napisał(a): A gdzie bezwyznaniowcy? Rozumiem, że to nie współczesne Czechy czy Szwecja, ale zawsze przynajmniej te 5% bezwyznaniowców być powinno
Powinno, bo ty tak mówisz?
Na Islandii nie przeprowadzono dotąd spisu powszechnego, więc dane o religiach są na podstawie informacji podanych przez związki wyznaniowe. Jednak nawet gdyby były zebrane, to aby dostać się do kategorii "Nieokreślone oraz bezwyznaniowi" w spisie z 1931 r. delikwent musiał faktycznie nie należeć do żadnego związku wyznaniowego. Samookreślenie się w ten sposób nie było brane pod uwagę. Ponieważ apostazje nie były wówczas popularne, wiązały się też z drogą przez państwową biurokrację, liczba bezwyznaniowych była niezwykle niska, np. w Warszawie 1 365 na 1 171 898 spisanych.
Czyli jeśli nawet na Islandii są bezwyznaniowi, to w okolicach błędu statystycznego a nie 5% i są w kategorii "inne".
Cytat:Wprawdzie kraj jest teraz kolonią polską, ale w okresie międzywojennym również i w naszym kraju istniała silna opozycja niekatolicka, wszak Piłsudski był ateistą (formalnie przechrzcił się na luteranizm by wziąć ślub z protestantką, ale jak sam powiedział "Religia jest dla ludzi bez rozumu").
W statystykach jest spora grupa niekatolików, nie ma natomiast nic o tym, co jeden czy drugi powiedział.
Cytat:Zresztą dziwne, że na 47 tyś Polaków, w Islandii jest 51 tyś katolików. Nie dość że wynika z tego iż Polacy są jednolicie w 100% katolikami (a to uogólnienie nawet jak na tak zmoheryzowaną nację), to jeszcze kupa miejscowych, ledwo po trzech latach okupacji zdążyła przejść na katolicyzm. W głowie mi się to nie mieści.
To problem wyłącznie twój i twojej głowy, sugeruję popracować nad poszerzeniem horyzontów myślowych.
Kwestia 1) jak katoliccy są Polacy
We wspomnianym spisie z 1931 r. za kryterium przynależności narodowej uznano język ojczysty. Poskutkowało to prawdopodobnie większym niż w rzeczywistości odsetkiem Polaków, ale nam to nie przeszkadza, bo możemy śmiało założyć że pozostałe nacje były mniej katolickie, więc ich zaliczenie jako Polaków tylko zmniejszyłoby odsetek katolików.
Spójrzmy znowu na dane dla m. st. Warszawy:
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/co...31.pdf.jpg
Jak widać największą grupą o wyznaniu niekatolickim są żydzi, jednak moje statystyki islandzkie nie były robione w oparciu o spisy i Żydzi są w nich ujmowani oddzielnie. Spośród pozostałych grup największa, luteranie, to jedynie 0,02% katolików. To nie jest nawet błąd statystyczny, to jedna dziesiąta błędu.
Na tej podstawie broni się teza, że Polacy są niemal stuprocentowo katolikami. To, co w tym zdaniu stoi pod "niemal" jest nieistotne statystycznie. Kategoria "inne".
Kwestia 2) jak polscy są katolicy
Przyznam, że czymś mało poważnym jest dla mnie domniemanie, że inne nacje nie mogą wyznawać katolicyzmu bo nie, i że od 1934 do 1939 roku upłynęły trzy lata. Dokładniejsze dane może będzie mi się chciało spreparować jak zamówicie (i opłacicie, bo to droga impreza) spis powszechny. Póki co wiadomy powszechnie jest na Islandii fakt, że przyjęcie katolicyzmu pomaga w karierze urzędniczej i ogólnie w relacjach z władzami polskimi. Islandzkie kobiety przechodzą na katolicyzm wychodząc za katolików, co w przypadku, gdy wychodzą za Polaków daje im obywatelstwo. Islandzcy duńczycy, ci którzy pozostali, dość łatwo wpasowali się w nową strukturę władzy i również przyjmują katolicyzm. Ogółem, mamy kilka tysięcy konwersji w ciągu pięciu lat, co nie jest wcale jakimś wyolbrzymionym wynikiem jeśli mówimy o religii konkordatowej, dysponującej przychylnością i życzliwym stosunkiem władz państwowych.
Szmer napisał(a):Ale Czerwony, fragment który cytuję mówi, że duński papier daje prawo głosowania. No chyba nie.
Masz rację. W takich przypadkach państwo zwykle wydaje specjalne dokumenty tożsamości dla mieszkańców, którzy nie posiadają obywatelstwa. Wprowadzę to do opisu.