01.08.2020, 18:38
Cytat:Ogółem wydaje mi się, że jak czytam obecny opis to Polsce idzie za łatwo i za szybko, a Władysław Waza powinien dostać Czechy nie dlatego, że mu Sejm coś obiecał*, ale głównie dlatego, że przyjęły go stany Czech. Postaram się może napisać jakiś swój draft tych wydarzeń i dać ci do akceptacji, bo nie chodzi o ogólny bieg wydarzeń ale o jego feelTrochę podobna była intencja dodatkowych uwag o wyniesieniu Władysława na początku strony Narracja:Sejm sprzymierzeńczy i krucjata Władysława Wazy (1623-1625) (w szczególności obietnicę można było zrozumieć jako wymuszenie na cesarzu jakiegoś pomniejszego nadania na pocieszenie dla Władysława), ale przyznaję, że jest to oderwane od opisu samej wojny i może niewystarczające. Chętnie przyjmę wkłady do tekstu, ale też poważnie rozważam przedłużenie wojny (kiedy nabiorę weny i może uwag innych osób).
[BTW, wstawiłeś posta na Imperiusa czy co tam?]
Z drugiej strony, przedłużenie wojny też odwleka przestawienie sytuacji w RP na tory "pokojowe" poza rok 1611 -- chyba, że w tym czasie można było uznać, że już na 120% wojna nie zagrozi Rzeczypospolitej, ale wtedy czy chciano by nadal tam trzymać wojska? To mi nasuwa pomysł na dodatkową opcję: RP w pewnym momencie się wycofuje i później trwa jeszcze jakiś czas wojna bez jej bezpośredniego udziału, może natomiast z interwencją np. Francji, Szwecji czy nawet Danii. (Notabene podobne interwencje miały przecież miejsce w czasie wojny trzydziestoletniej).
Cytat:Tutaj trochę zahaczamy o wątek poprzedni - imo, jeśli Rzesza ma zachować prestiż, to nie można pozwolić żeby Polska sobie ją ustawiła według własnego widzimisię. Taka klęska byłaby historycznie doświadczeniem łamiącym ducha narodowego (a przynajmniej to, co w XVII w. można tak określić ) i Rzesza przez długie dziesięciolecia musiałaby szukać swojej tożsamości na nowo.
IMO to jest raczej interwencja RP po stronie stanów w Rzeszy (szeroko rozumianych) jako konsekwencja próby interwencji Austrii po stronie króla. Tak czy inaczej, sejm i przywództwo szlachty starały się jak najbardziej podtrzymywać "wyzwoleńczy" charakter wojny.
Cytat:Te niuanse byłyby bardzo dobre w scenariuszu (znów: mogę zrobić drafta, jeśli nie chce ci się już pisać).Ja mam wrażenie, że w pewnym momencie rozdymanie scenariusza o szczegóły działa już na jego szkodę, natomiast zaletą wiki powinna być możliwość wypełniania szczegółowych stron dotyczących np. tej wojny. Jeśli chcecie/chcesz, możecie takie strony pisać, ja je najwyżej skoryguję jako dyrekcja artystyczna. Żeby wcześniej rzeczy skonsultować i się upewnić, czy nie mam jakiegoś negatywnego podejścia do danej sprawy, można się konsultować przez czat albo strony "Rozmowa" wiki (chyba też je widać w "Ostatnich zmianach", mam nadzieję).
Cytat:- całość nie była nazywana krucjatą, można to nawet zostawić jako nazwę potoczną ale nie oficjalną, żeby nie straszyć protestantów którzy pewnie pamiętają jeszcze, że wyprawy na husytów też nazywano krucjatami...Jeśli to podnosisz, to jest w sumie ciekawa kwestia: stosunek protestantyzmu do idei krucjat. Ograniczając się do tego co mogę znaleźć w internecie, tu jest jedna książka "Denmark and the Crusades 1400-1650" https://www.sdu.dk/~/media/027AAE9BF1F24...73FE4.ashx i przeglądając rozdział o czasach protestanckich można znaleźć informację, że Luter z czasem zaczął popierać świecką wojnę przeciwko Turkom (choć chyba odrzucał ideę świętej wojny i na pewno ideę rozgrzeszenia krzyżowców przez papieża) i że na przełomie wieku XVI-XVII idea zjednoczenia chrześcijaństwa w tego typu wojnie wciąż się jakoś trzymała (to od s. 256).
Cytat:- wojna stanowiła odpowiedź na jakąś przerażającą wyprawę Turków (może wcześniejszy Wiedeń?), która faktycznie pokazuje chrześcijańskiej Europie skalę zagrożenia i daje też możliwość rozbicia jakiejś tureckiej armii już na początku* ... Osmanowie mają naprawdę liczną i w dużej części profesjonalną armię którą niełatwo jest pokonać w jednej wojnie, u szczytu jej potęgi i tak zupełnie, że Imperium upada.XVII wiek chyba trudno nazwać szczytem ich potęgi. Podczytałem na Wiki (bo nie jestem żadnym ekspertem od Osmanów) i, zgodnie z tymi moimi wzmiankami o kolejnych obalanych sułtanach, jest to już okres wewnętrznej niestabilności i skuteczności na polu bitwy nie jakiejś super (zob. duża klęska przeciwko Persji w l. 1603-1618). Dla okresu mniej więcej od bitwy od Lepanto do bitwy pod Wiedniem historycznie istotne jest to, że chyba nie było żadnych wielkich koalicji antytureckich (nie wiem na ile ta lista jest pełna) i w starciach 1 vs. 1 rzeczywiście mogli co nieco pokazać. Historycznie wjazd do RP za Wiśniowieckiego był objawem takiego zebrania się Turcji i próby comebacku z już mającego miejsce osłabienia.
Dlatego owszem, osobiście wierzę, że wielka koalicja mogłaby rozwałkować Turcję. (Nie chcę, by to brzmiało tak, że to kwestia która mnie jakoś istotnie porusza osobiście, lol -- po prostu jest tu argument z fajnego wg mnie motywu niemieckich grafów w Grecji i konfliktów czarnomorskich faktorii).