15.04.2014, 20:29
Po wypowiedzi posła Wornowicza na środek wystąpił poseł Leopold Wycech. Na każdym palcu miał sygnet, a na sznurze złotym miał tak wielki krzyż, że niejednego popa mógłby zawstydzić:
- Jak już krzyczałem Wysoka Izbo i mówię teraz prowadzić obrady mogę i jak posłowie pozwolą będę. Nie ma powodu by było inaczej, a jak komuś się moja kandydatura nie podoba, to trudno. Niech sam prowadzi i z innymi ustala kto prowadzić ma. Nie moje to zmartwienie i martwić się tym nie będę.
- Jak już krzyczałem Wysoka Izbo i mówię teraz prowadzić obrady mogę i jak posłowie pozwolą będę. Nie ma powodu by było inaczej, a jak komuś się moja kandydatura nie podoba, to trudno. Niech sam prowadzi i z innymi ustala kto prowadzić ma. Nie moje to zmartwienie i martwić się tym nie będę.
[size=8pt]I przyszli ci wszyscy Braniccy, Potoccy, Radziwiłłowie i mnóstwo innych do Cesarza Rosji, padli na kolana przed nim i mówili: „Ratuj nas Najjaśniejszy Panie przed tym parweniuszem korsykańskim.” Cesarz wzruszył się do łez na ten widok i tak im odpowiedział: „Nie bójcie się moi bracia w Chrystusie. Czyż Bóg nie jest po naszej stronie?”[/size]<br /><br />„Dzieje umierania polskiego” autor nieznany