12.07.2020, 20:20
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 12.07.2020, 20:29 przez Powsinoga.
Powód edycji: obserwacja dot. tego, kto najczęściej wygrywał tu elekcje
)
W ramach preambuły zaznaczam, że graczem będę mógł być co najwyżej epizodycznym, więc nie chcę się zanadto wyrywać z pomysłami. Ale skoro Szmer napisał, że jest do przeczytania, to napiszę.
Wydaje mi się, że w chwili obecnej scenariusz jest napisany z perspektywy republikańskiej, jak sama nazwa wskazuje. Ma więc ukazać niuanse tego ustroju, jak i również z detronizacji Wazów w Polsce wywodzą się liczne kluczowe wydarzenia w Europie wokół - mamy samozwańcową Rosję, Władysławowe Czechy w ŚCR i podszwedziałą Litwę. Jak na mój osąd to jest trochę koncepcja pępka wszechświata.
Jeśli mówimy o tym, co ludzi rajcuje w Rzeczypospolitej to jest to: polityka i wojny. O ile w republikańskiej Polsce wydzielił się ten duch "polityczny", o tyle fajnie byłoby gdzieś przenieść ducha "wojennego" i myślę, że odpowiednia ku temu jest Litwa. Dobra, dowaliłem pseudopoetyckim terminem do pieca aż zgasło. O co mi tak konkretnie chodzi?
Od jakiegoś czasu dość mocno nurtowała mnie koncepcja "Rzeczypospolitej jako państwa zorientalizowanego" i tak w sumie doszedłem do wniosku, czy by sarmatyzmu nie ponieść nieco dalej na stepy. Albo też - czy by nie zrobić więcej Litwy w Litwie - tzn. więcej odniesienia do tych wszystkich Mendogów / Mindaugasów, którzy w wolnych chwilach palili przedmieścia Moskwy. I zrobić taki motyw, że mamy państwo sarmackie na Litwie na swój sposób podobne do Chanatu Krymskiego - tzn. wyprawiają się z ekspedycjami grabieżczymi na terytoria sąsiadów (nie-katolików) z których uprowadzają nie tylko łupy, ale też jasyr... nie jasyr, a nowych "chłopów pańszczyźnianych do przechrzczenia i zasiedlenia". Normalnie szlachcie nie chciało się na wojny jeździć, woleli "do żon, do pierzyn". A jeżeli ważnym elementem prestiżu i zarobku są napady łupieżcze, to motywacja do wypadów na Moskwę dużo większa. I stąd ewentualne uzasadnienie, dlaczego tutaj Carstwo jest nieco słabsze, i być może z ważniejszym ośrodkiem w Nowogrodzie niż w Moskwie.
Klimat polityczny bardziej "za ryło" - zbiegły z Polski król (EDIT: po przeczytaniu tej koncepcji dochodzę do wniosku, że to jest wymarzony kraj dla królowania przez Radziwiłłów, Sobieskich, Jabłonowskich, Paców, Sapiehów itd. i korona zwykle przypada w udziale temu, co się największą sławą okrył, a za wojenne łupy najwięcej głosów na elekcji sobie kupił) może tutaj wyżywać swoje tendencje ku absolutyzmowi, o ile przyciągnie do siebie odpowiednią ilość hetmanów / magnatów, za którymi silnie stoi ich wojsko / szlachta. Jedynym "tunelem awansu społecznego" jest wojaczka, czyli mamy hierarchię król (wódz naczelny) -> magnaci (hetmani) -> szlachta (wojsko) -> pańszczyźniani (niewalczący - do których nabito też mieszczan, żydów itd.) Czyli jedyny sposób na wyrwanie się od pańszczyzny to pójść na wojnę i w jej skutek zginąć, bądź zostać zakwalifikowanym do szlachty. Ponadto, w związku z ogólnym zamordyzmem spora ucieczka do siczy kozackich i zastanawia mnie, czy jako jedyny "wentyl zmiany" nie zostawić względem tego państwowego właśnie kozaczyzny i nie wpisać atamanów jako nie-do-końca-autoryzowanych hetmanów. (autoryzowanych do stopnia: na ile Król potrzebuje wojsk kozackich do kolejnej eskapady)
Pozostawałbym też przy swojej koncepcji z Riota, że za "pańszczyźnianych" uznajemy też mieszczan, normalnie jurydyki tylko płaciły pieniądze swoim magnatom, tutaj możemy przyjąć, że mieszkańcy jurydyki to tacy miejscy pańszczyźniani zamiast obrabiania pola dla jaśniepana obrabiający warsztat czy targowisko. Oczywiście duchowieństwo osobno, przy czym ponieważ to państwo z wizji polskiego rozczarowania złotowolnościową republiką i dążenia do wojującego z sąsiadami "silnego państwa" to tylko katolickie się liczy, a pozostałe wyznania są do ugniatania.
Zapóźnienie cywilizacyjne takiego kraju wydaje mi się też dobrym uzasadnieniem do utrzymywania coraz bardziej starzejących się formacji zarówno autoramentu narodowego (husarzy, towarzyszy pancernych, szyków typu tabor kozacki itd.) jak i cudzoziemskiego też w typie orientalnym (czyli jazdy tatarskiej, albo wskutek łupieżczego charakteru również jakichś sarmackich janczarów czy mameluków), nawet znalazłem w internecie jakąś ilustrację mundurową pokazująca polskich tatarów i... janczarów. Nie wiem, czy to pomyłka, czy też naprawdę jakieś panisko uznało, że poprzebiera swoich hajduków w mundurki na wzór turecki.
Jeśli mówimy o sposobach rozwiązywania sporów politycznych, to bardziej w stylu tego, jak sobie dyskutowali na Litwie w XVIIIw. konfederaci Ogińscy z jaśnie Sapiehami: https://www.youtube.com/watch?v=plWjI_HkawY
Normalnie do upadku Rzeczypospolitej przywiodła słabość polityczna i militarna.
Taka koncepcja do rozważenia.
Wydaje mi się, że w chwili obecnej scenariusz jest napisany z perspektywy republikańskiej, jak sama nazwa wskazuje. Ma więc ukazać niuanse tego ustroju, jak i również z detronizacji Wazów w Polsce wywodzą się liczne kluczowe wydarzenia w Europie wokół - mamy samozwańcową Rosję, Władysławowe Czechy w ŚCR i podszwedziałą Litwę. Jak na mój osąd to jest trochę koncepcja pępka wszechświata.
Jeśli mówimy o tym, co ludzi rajcuje w Rzeczypospolitej to jest to: polityka i wojny. O ile w republikańskiej Polsce wydzielił się ten duch "polityczny", o tyle fajnie byłoby gdzieś przenieść ducha "wojennego" i myślę, że odpowiednia ku temu jest Litwa. Dobra, dowaliłem pseudopoetyckim terminem do pieca aż zgasło. O co mi tak konkretnie chodzi?
Od jakiegoś czasu dość mocno nurtowała mnie koncepcja "Rzeczypospolitej jako państwa zorientalizowanego" i tak w sumie doszedłem do wniosku, czy by sarmatyzmu nie ponieść nieco dalej na stepy. Albo też - czy by nie zrobić więcej Litwy w Litwie - tzn. więcej odniesienia do tych wszystkich Mendogów / Mindaugasów, którzy w wolnych chwilach palili przedmieścia Moskwy. I zrobić taki motyw, że mamy państwo sarmackie na Litwie na swój sposób podobne do Chanatu Krymskiego - tzn. wyprawiają się z ekspedycjami grabieżczymi na terytoria sąsiadów (nie-katolików) z których uprowadzają nie tylko łupy, ale też jasyr... nie jasyr, a nowych "chłopów pańszczyźnianych do przechrzczenia i zasiedlenia". Normalnie szlachcie nie chciało się na wojny jeździć, woleli "do żon, do pierzyn". A jeżeli ważnym elementem prestiżu i zarobku są napady łupieżcze, to motywacja do wypadów na Moskwę dużo większa. I stąd ewentualne uzasadnienie, dlaczego tutaj Carstwo jest nieco słabsze, i być może z ważniejszym ośrodkiem w Nowogrodzie niż w Moskwie.
Klimat polityczny bardziej "za ryło" - zbiegły z Polski król (EDIT: po przeczytaniu tej koncepcji dochodzę do wniosku, że to jest wymarzony kraj dla królowania przez Radziwiłłów, Sobieskich, Jabłonowskich, Paców, Sapiehów itd. i korona zwykle przypada w udziale temu, co się największą sławą okrył, a za wojenne łupy najwięcej głosów na elekcji sobie kupił) może tutaj wyżywać swoje tendencje ku absolutyzmowi, o ile przyciągnie do siebie odpowiednią ilość hetmanów / magnatów, za którymi silnie stoi ich wojsko / szlachta. Jedynym "tunelem awansu społecznego" jest wojaczka, czyli mamy hierarchię król (wódz naczelny) -> magnaci (hetmani) -> szlachta (wojsko) -> pańszczyźniani (niewalczący - do których nabito też mieszczan, żydów itd.) Czyli jedyny sposób na wyrwanie się od pańszczyzny to pójść na wojnę i w jej skutek zginąć, bądź zostać zakwalifikowanym do szlachty. Ponadto, w związku z ogólnym zamordyzmem spora ucieczka do siczy kozackich i zastanawia mnie, czy jako jedyny "wentyl zmiany" nie zostawić względem tego państwowego właśnie kozaczyzny i nie wpisać atamanów jako nie-do-końca-autoryzowanych hetmanów. (autoryzowanych do stopnia: na ile Król potrzebuje wojsk kozackich do kolejnej eskapady)
Pozostawałbym też przy swojej koncepcji z Riota, że za "pańszczyźnianych" uznajemy też mieszczan, normalnie jurydyki tylko płaciły pieniądze swoim magnatom, tutaj możemy przyjąć, że mieszkańcy jurydyki to tacy miejscy pańszczyźniani zamiast obrabiania pola dla jaśniepana obrabiający warsztat czy targowisko. Oczywiście duchowieństwo osobno, przy czym ponieważ to państwo z wizji polskiego rozczarowania złotowolnościową republiką i dążenia do wojującego z sąsiadami "silnego państwa" to tylko katolickie się liczy, a pozostałe wyznania są do ugniatania.
Zapóźnienie cywilizacyjne takiego kraju wydaje mi się też dobrym uzasadnieniem do utrzymywania coraz bardziej starzejących się formacji zarówno autoramentu narodowego (husarzy, towarzyszy pancernych, szyków typu tabor kozacki itd.) jak i cudzoziemskiego też w typie orientalnym (czyli jazdy tatarskiej, albo wskutek łupieżczego charakteru również jakichś sarmackich janczarów czy mameluków), nawet znalazłem w internecie jakąś ilustrację mundurową pokazująca polskich tatarów i... janczarów. Nie wiem, czy to pomyłka, czy też naprawdę jakieś panisko uznało, że poprzebiera swoich hajduków w mundurki na wzór turecki.
Jeśli mówimy o sposobach rozwiązywania sporów politycznych, to bardziej w stylu tego, jak sobie dyskutowali na Litwie w XVIIIw. konfederaci Ogińscy z jaśnie Sapiehami: https://www.youtube.com/watch?v=plWjI_HkawY
Normalnie do upadku Rzeczypospolitej przywiodła słabość polityczna i militarna.
- Tutaj możemy przyjąć, że Polska przeszła reformy polityczne, ale nie jest takim militarnym mocarstwem, jak iRL w XVII w.
- Z kolei Litwa wg. mojej koncepcji jest krajem politycznie dzikim, ale na razie trzyma się na mapie samą swoją zażartością. (co nie zmienia faktu, że jest dogodnym celem do likwidacji dla sąsiadów)
- Są zbyt obcy kulturowo i cywilizacyjnie
- Nie mają tendencji do wyprawiania się zbyt daleko od morza
- Jeśli to robią, to nie wracają żywi z takich przygód
Taka koncepcja do rozważenia.