Cytat: Tu chyba jeszcze miał znaczenie udział rolnictwa w ogółu gospodarki w odniesieniu do handlu, usług czy rzemiosła, który jak sądzę na zachodzie był niższy, ale że nie udało mi się wygooglować żadnych twardych danych (no, bardziej szacunków, ale opartych o jakieś naukowe podstawy) to zostawiam ten argument.Ja nie twierdzę, że historyczna polska struktura gospodarki nie odbiegała znacząco od Zachodu, bo oj odbiegała. Mówię tylko, że poddaństwo i względne zacofanie ekonomiczne nie przeszkadzało innym państwom wschodnioeuropejskim w przetrwaniu.
BTW zwróć uwagę na wzmianki o kapitale handlowym i burżuazji. Zniesienie zakazu handlu przez szlachciców za rygorystów (zresztą zabawne, że wsadzili to między ustawy typu surowe kary za cudzołóstwo), lepszy dostęp na Morze Czarne i Wschód, generalnie lepsza pozycja mieszczaństwa (początkowo głównie w Prusach, z czasem bardziej ogólnie).
Cytat:Pospolite ruszenie nie nadaje się do prowadzenia mocarstwowych wojen, ale robimy ekspedycje wywracające do góry nogami ustrój we Francji i w Cesarstwie.W czasie pierwszej wojny w Cesarstwie poziom "technologii" wojskowej jest trochę inny, zaś we Francji pospolitaków nie było. Była to eskapada Kozaków pana hetmana bez pytania Sejmu o zdanie, pewnie z zabraniem trochę pieniędzy ze skarbu na ten cel. Zresztą jest to raczej wmieszanie się w sprawy i tak silniejszej w tej atmosferze europejskiej Frondy, i to wszystko przy dużym udziale Anglii.
BTW akurat co do pospolitego ruszenia widzę tutaj pewne jego reformy np. z tym żeby się w końcu rzeczywiście razem szkoliło poza pokazowaniami, może też z jakąś opcją wykupu dla niesłużących.
Cytat:Ustrój nie jest utopią, ale wojsko mamy w standardach europejskich, czyli np. ze Szwecją możemy się bić jak równiZwróć uwagę, że standardy europejskie są pewnie ciut inne. Jedynym dużym groźnym dużym państwem absolutnym jest... Szwecja (flaszbaki ze starych Ante). Ze Szwecją ostatnio przegraliśmy przez gorszą armię i niechęć sejmu do kontynuowania wojny Jak obecnie się prezentujemy konkretnie vis a vis Szwecji, to nie potrafię ci powiedzieć. Na pewno jednak Polska nie jest krajem, gdzie państwa sąsiednie mogą sobie po prostu wejść, tak jak w historycznym dojrzałym XVIII wieku.
Cytat:kwestionuję raczej że szlachta chętnie by się opodatkowała na jakieś francuskie ekspedycjeI nie zrobiła tego, patrz wyżej.
Cytat:w sytuacji, gdy historycznie nawet z podatkami na obronę były problemy, nie mówiąc o wyprawach na bliską zagranicę - popraw mnie jeśli się mylę, ale nie przypominam sobie żadnej od czasu odsieczy wiedeńskiej i późniejszej kampanii węgiersko-słowackiej.Historycznie RON prowadziła wojny ze Szwecją, Rosją itd. w miarę kompetentnie do załamania się post-1648. Jeszcze Władysław zrezygnował z porządnego naporu na Rosję, bo miał swoje inne wielkie plany i kombinacje na myśli. Możesz przypomnieć mi podręcznikowy moment, kiedy odmówiono pieniędzy na sejmie na faktyczną konkretną wojnę obronną, bo może zapominam o czymś dużym. Bo że do powiększania "na zaś" armii była niechęć, to przyznaję, ale widzę tutaj splot innych czynników niż niechęć zwykłej szlachty do łożenia na obronę ojczyzny.
Co do wojen mniej czy bardziej "agresywnych", przypominam sobie może trzy przyklepane przez sejm w tym scenariuszu: pierwszą wojnę w Cesarstwie, krucjatę (poprowadzoną i tak wojskami szykowanymi na wojnę z Cesarstwem... scenariusz wyjaśni) oraz wojnę o Ludwika Burbona, na wezwanie Sejmu Rzeszy czy jakiejś podobnej instytucji. Wszędzie chodziło o jakieś dość powszechnie odczuwane kwestie honoru Rzplitej. Generalnie sejm bardzo trudno skłonić do jakichś ofensywnych wypraw (i zwykle Komisja po prostu nie podaje propozycji, które wie że przepadną). Co pomaga temu, że nie chciałem nam w tym scenariuszu dawać istotnych korzyści terytorialnych, poza Prusami Książęcymi, które po prostu nie miały tutaj szans na nic.
Cytat:To "całkowite zaufanie do egzekutywy" to właśnie ten element utopijności, który wskazywałem w swoim poście. Zaufanie nigdy nie jest całkowite, skoro ustrój powstał pod silnym wpływem idei republikańskich to powinno skłaniać szlachtę by ostrożnie traktowała odpowiedników rzymskich konsulów.Dlatego Komisja Konsularna jest tak skrajnie obrotowym personalnie organem z dodanymi senatorami rezydentami do pilnowania, a realizowano wcześniej także pomysły wyboru dwóch kompletów rocznych konsulów i/lub dodatkowej "Komisji Stróżującej".
Cytat:Powinna też istnieć normalna walka polityczna na zasadzie - komisję przejęli np. rygoryści, to łagodnicy nie są chętni żeby popierać jej uchwały na sejmach.Obecnie w komisji każde stronnictwo ma po cztery miejsca, co trochę uspokaja sytuację. Ogólnie jest tak, że posłowie -- jak historycznie -- są związani instrukcjami od wyborców, które sejmiki uchwalają konsensualnie. Komisja Konsularna może kształtować agendę sejmu przez tematy podane sejmikom i Izbom do rozważenia. Działają czynniki kulturowo-psychologiczne jak niechęć do "fakcyjanctwa" (konfliktów stronnictw), skuteczność różnych odwoływań się do wspólnego dobra i dobra ojczyzny (które stosowano powszechnie również irl, a tutaj jest mniejsze pole do "psucia" ich działaniami magnaterii).
Dominacja jakiegoś stronnictwa nie działa tak, że ono mogło wszystkich przegłosować, tylko że zdołało niejako "przechwycić dyskurs". Epoka dominacji łagodników wyglądała np. tak, że udało im się w miarę skutecznie obsmarować pozostałych. Trzeba tak manewrować swoimi projektami i argumentacją, żeby przeszły one na sejmikach. Sejmiki trudno skłonić opozycji do obstrukcji z powodów czysto kombinacyjno-politycznych, musi ona (opozycja) rzeczywiście wypracować retoryczną przewagę. Dlatego rządzenie to w dużej mierze sztuka odpowiedniego "opakowywania" swoich projektów i znajomości granic tego, co może jeszcze zostać przyklepane.
Spróbuję pomyśleć nad jakimś ciekawym sposobem odgrywania tego, bo myślę że sam typowy prpgowy parlament może zagubić kluczowe elementy. Może bardziej sejmiki Wielowódstwowe.
Aha, i również dzięki za angażowanie się w tę dyskusję ze szczegółowymi uwagami, będzie pomocna przy redagowaniu tekstów scenariuszowych