19.11.2015, 21:34
Suplement:
Źródło: http://m.wyborcza.pl/wyborcza/1,132748,19207862.html
Cytat:
Muzułmanin z PiS: Dobrzy muzułmanie to my
Prorok Mahomet miał powiedzieć: "Odnowa mojej religii przyjdzie z północy i zrobi to muzułmanin z kraju, w którym pada śnieg". Uważam, że w Europie powinien powstać antykalifat. Rozmowa z Selimem Chazbijewiczem.
Napisał pan na Facebooku: "Tragedia, która wydarzyła się w Paryżu, powoduje, że czasem wstydzę się, że jestem muzułmaninem.
- W imieniu swoim i wszystkich polskich muzułmanów myślących podobnie wyrażam skrajny niepokój o przyszłość Europy, a także wyrazy szczerych kondolencji władzom Republiki Francuskiej i rodzinom zabitych.
Tych, którzy zabijali, też należy zabić, a zło, islamski faszyzm, wytrzebić do korzeni. Niech żyją ideały wolności, równości i braterstwa. Dziś wszyscy jesteśmy Francuzami!
Panie profesorze, pan się boi imigrantów i uchodźców?
- Generalnie się nie boję, ale pod pewnymi względami tak.
Jakimi?
- Znaczna część z nich to muzułmanie. Jeśli zamieszkają w Polsce, obawiam się znaczącego przeorganizowania życia muzułmanów polskich.
Dlaczego?
- Przez wpływ mentalny i obyczajowy imigrantów wywodzących się z zupełnie innego kręgu kulturowego.
Ale to tylko kilka tysięcy ludzi, którzy mają zamieszkać w 38-milionowym kraju.
- Ale muzułmanów w Polsce jest też niewielu. Do lat 90. byli to praktycznie tylko Tatarzy polscy i mała grupa studentów z krajów arabskich, zazwyczaj marksistów, którzy z islamem mieli mało wspólnego. Po 1989 roku do Polski zaczęli zjeżdżać muzułmanie o konserwatywnych poglądach i narzucać się Tatarom ze swoim islamem w orientalnej, konserwatywnej odmianie.
George Bernard Shaw powiedział: "Miałem przyjaciela, który tak długo uczył mnie pić herbatę bez cukru, aż przestał być moim przyjacielem".
Twierdzi pan: "Arabowie bez ustanku pouczają Tatarów". W czym?
- Przybysze z Afryki i Bliskiego Wschodu zaczęli nas pouczać, jak być dobrymi muzułmanami. Uznali nasz islam za błędny, zły, wypaczony. Począwszy od detali dotyczących ablucji, modlitw, aż po ubiór muzułmanek czy codzienne życie. Narzucają nam dogmatykę religijną przywiezioną z ich krajów. Najbardziej w tym agresywni są Palestyńczycy. Agresywnością religijną maskują swoje kompleksy społeczne i intelektualne. Islam ma różne oblicza oparte na jego pięciu filarach, reszta jest kwestią interpretacji. My, Tatarzy, mamy od setek lat swoją wykładnię islamu dostosowaną do wartości polskich, europejskich, i nie chcemy jej zmieniać.
A Arabowie polscy nie akceptują tatarskiego islamu?
- Nie. Oni uważają, że to ich wykładnia jest jedynie słuszna. I stąd od lat 90. jest między nami konflikt, czasem przybierający drastyczne formy, jak na przykład spór pomiędzy stroną arabską a tatarską w meczecie w Gdańsku. Teraz niektórzy Tatarzy boją się przychodzić do tego meczetu, w dużej mierze zapełnionego przez Arabów. To zazwyczaj starsi już ludzie, dla których islam to modlitwa, kontemplacja i bardzo prywatna sprawa duchowa, a natrafiają w meczecie na islam zupełnie odmienny, obcy im duchowo.
A czego ci cudzoziemcy oczekują od Tatarów, jakiego islamu?
- To często są wahabici albo ludzie popierający idee wahabickie czy hasła Bractwa Muzułmańskiego. To są idee nie tylko całkowicie obce Tatarom polskim, ale także stojące w absolutnej sprzeczności z demokracją. Wahabici stosują karę śmierci, chłosty, kamienowanie itp. To brutalne obyczaje obce Tatarom.
Ale przecież żaden Arab w Polsce nie próbuje takich kar tutaj wprowadzać!
- No, nie próbuje, ale nosi w sobie skrywany radykalizm duchowy i wyczuwa się jego niechęć wobec islamu tatarskiego. Poza tym w krajach arabskich nie lubi się Tatarów, bo zarzuca się im spalenie i złupienie Bagdadu w 1258 roku. Naucza się tam tej niechęci do Tatarów w szkołach.
Czy pan nie przesadza, panie profesorze? W Egipcie mało kto wie, kim w ogóle są Tatarzy. A spalenie Bagdadu to sprawka Mongołów.
- Mongołowie, Tatarzy to dla przeciętnego Araba jedno i to samo. Nie rozróżniają takich historycznych niuansów.
Przeciętny Polak też nie.
- Tak, ale Arabowie, którzy "opiekują się" meczetami w Polsce, to zazwyczaj właśnie prości ludzie, o prostym światopoglądzie opartym na orientalnej wykładni islamu. Nie ma wśród nich ludzi otwartych, humanistów. Trudno z nimi dyskutować. Zresztą jeden z ojców radykalnego islamu Ibn Tajmijja [średniowieczny teolog arabski - P.I.K.] pisał antytatarskie pamflety.
To było siedem wieków temu.
- Ale większość Arabów w to wierzy, z tymi w Polsce włącznie.
Powiedział pan kiedyś, że polscy muzułmanie konwertyci "przebierają się za Arabów".
- Tradycja przechodzenia Polaków na islam sięga zamierzchłych dziejów. W epoce romantyzmu była to wręcz swoista moda: generał Józef Bem, poeta Ryszard Berwiński, Michał Czaykowski vel Sadyk Pasza i wielu innych. Nie były to tylko, jak powszechnie się sądzi, konwersje w interesie politycznym, ale także duchowym; Bem zmarł podobno jako pobożny muzułmanin.
Współcześni polscy konwertyci na islam idą ich śladami?
- Współcześni konwertyci na islam to komedia i cyrk. Golą wąsy, zapuszczają brody, przywdziewają arabskie szaty. Niech pan ich sobie poogląda na Facebooku. Ale co najgorsze, zaczynają głosić poglądy zazwyczaj bardzo radykalne, oparte na niebezpiecznych, radykalnych publikacjach rozprowadzanych w Polsce po polsku.
Czyli twierdzi pan, że konwertyci polscy są groźni?
- Na razie nie są, ale są agresywni.
W stosunku do kogo?
- Stoją po stronie Arabów, którzy ich urabiają, więc są agresywni w stosunku do Tatarów. Znowu to samo: islam bliskowschodni kontra islam tatarski.
Ja jestem Polakiem, Polakiem Tatarem, i całkowicie utożsamiam się z Polską i z polską racją stanu. Jestem też Europejczykiem, związanym duchowo z tradycją europejską. Muzułmaninem na końcu, to moja prywatna sprawa. Poglądy większości polskich konwertytów i Arabów mieszkających w Polsce są mi - jako Polakowi, Tatarowi, muzułmaninowi - całkowicie obce.
Pana żona jest Tatarką?
- Jest Polką i rzymską katoliczką. To moja koleżanka ze studiów polonistycznych w Uniwersytecie Gdańskim.
A jakie tradycje wyniósł pan z rodzinnego domu, bardziej polskie czy tatarskie? Islam odgrywał znaczącą rolę w pańskim dzieciństwie i dorastaniu?
- Mój ród wywodzi się od Chazbeja, który pojawił się w Wielkim Księstwie Litewskim w pierwszej połowie XV stulecia. Był synem Uszena lub Juszena, który walczył pod Grunwaldem, a wywodził się z władców plemiennego państwa istniejącego w okolicach jeziora Bajkał w XIII stuleciu. To państwo plemienne zostało wchłonięte przez Czyngis-chana. Plemię to nazywało się Ujszun i było jednym z silniejszych w państwie tatarskim Złotej Ordy. Żyje zresztą do dziś gdzieś na granicy Buriacji, Mongolii i Kazachstanu. Kiedyś się tam wybiorę z wycieczką, by poznać swoich pobratymców po 700 latach rozstania. W 1990 roku mój stryjek nawet napisał list do Gorbaczowa z żądaniem zwrotu naszego państwa, ale odpowiedzi nie było.
Jeden z moich przodków Lehusz Chazbijewicz w roku 1505 był tłumaczem nadwornym króla Aleksandra i później Zygmunta I. Moje tradycje domowe są więc polskie i tatarskie. Rodzina mieszkała na Wileńszczyźnie i w Ziemi Nowogródzkiej, gdzie ta etniczność była nieostra. Można było być Polakiem i Tatarem jednocześnie. Czy też Polakiem i pisać o sobie "Litwin", jak w wypadku Mickiewicza. Jego Zaosie jest niedaleko wsi Orda Tatarska, skąd pochodził mój dziadek ze strony ojca Jan Chazbijewicz. Podczas okupacji przechowywał Żydów, jest wspomniany w książce "Dzieci Holokaustu mówią".
A babcia, matka?
- Też były tatarskiego pochodzenia. Islam był religią moich przodków i tradycją domową. Był też religią domową, rodzinną. Polscy Tatarzy od XVII stulecia mówili po polsku również w rodzinach. Ich literatura religijna od XVI stulecia powstawała często w języku polskim lub białoruskim, choć zapisywana była arabskim alfabetem. W XIX i XX w. trudno już rozgraniczyć tradycję polską i tatarską. Była to polska kultura kresowa z domieszką tatarszczyzny.
Islam był jednak zawsze odmiennością religijną w Polsce, zazwyczaj darzoną nieufnością przez większość Polaków. Pan kiedykolwiek odczuł tę nieufność?
- Nigdy nie spotkałem się z nieufnością czy agresją z powodu mojego pochodzenia czy wyznania. Ani w dzieciństwie, ani na studiach. Również w życiu dorosłym.
Za Azję Tuhajbejowicza nigdy pan nie oberwał od kolegów?
- Z tym Azją to przesada. To jakiś stereotyp w głowach chyba warszawiaków. A Sienkiewicz jest mocno przeceniany. Moi koledzy w każdym razie takich skojarzeń nie mieli.
Teraz jest pan jedynym muzułmaninem w PiS?
- Z tego, co wiem - tak. Ale moja wiedza może być niepełna.
Czy pana wyznanie ma jakieś znaczenie dla pańskich koleżanek i kolegów partyjnych?
- O to należałoby spytać moich kolegów z Prawa i Sprawiedliwości. Nigdy nie spotkałem się z ich strony z żadną złośliwością, aluzją czy niechęcią. Sam fakt, że wystawiono mnie w wyborach parlamentarnych na drugim miejscu na liście, też o tym świadczy. Tatarzy zawsze kojarzyli się z polską, patriotyczną tradycją. I myślę, że tak też jestem postrzegany w PiS.
I pan, konserwatywny polski Tatar, uważa, że rosną nam w Polsce potencjalni radykałowie w postaci konwertytów?
- Myślę, że mogą rosnąć. Nie dotyczy to wszystkich. Są i wśród konwertytów ludzie rozsądni, jak np. imam Taha Żuk czy oczywiście Bogusław Zagórski [polski muzułmanin, arabista, badacz i wykładowca zagadnień cywilizacji muzułmańskiej - P.I.K.], człowiek otwarty. Ale to mniejszość. Natomiast te "młode wilki" - ostatnia fala konwertytów - to, jak powiedziałem, ludzie zazwyczaj agresywni, pałający niechęcią do wszystkiego, co obce wahabickiemu widzeniu świata. Nas, Tatarów, nazywają heretykami.
Gdy ktoś zamieścił na Facebooku zdjęcie z Jemenu czy Afganistanu, na którym było kilkunastu mężczyzn w galabijach i turbanach, z ogromnymi brodami i Koranami w dłoniach, napisał pan, że nie czuje z tymi ludźmi żadnego związku duchowego, że są panu całkowicie obcy. Nie czuje pan braterstwa z muzułmanami świata orientalnego?
- Tak samo jak zapewne oni nie identyfikują się ze mną. To są światy całkowicie obce mi duchowo. Islam tych ludzi nie jest moim islamem. Pytała mnie dzisiaj dziennikarka z Gdańska, czy odczuwam solidarność z muzułmańskimi uchodźcami i imigrantami.
I co pan odpowiedział?
- Że nie odczuwam żadnej solidarności jako muzułmanin, tylko jako człowiek. I to nie tylko z imigrantami muzułmańskimi tonącymi w morzu, tylko ze wszystkimi, bez względu na ich wyznanie.
Mówi pan często w wywiadach o szariackich karach zapisanych w Koranie i innych doktrynalnych tekstach islamu. Obcinanie rąk, nóg, kamienowanie, chłosta i wiele podobnych. To jest zapisane w naszej religii, panie profesorze, cały czas jest jako dogmat. Co my mamy z tym zrobić?
- Islam jako wspólnota wiernych powinien totalnie zreformować swoje spojrzenie na Koran i sunnę [zbiór tradycji Mahometa stanowiący obok Koranu podstawę teologii islamu - P.I.K.]. Przeinterpretować dogmaty religijne, zobaczyć je w kontekście historycznym arabskiej pustyni sprzed 15 wieków, a potem dostosować do XXI wieku. Tekst Koranu nie jest tylko tekstem świętej księgi, jest także tekstem historycznym i tak go trzeba odczytywać, a nie jako dogmat na wieczność. Jego pierwotne, literalne przesłanie było adresowane do koczowników z VII wieku. Wtedy to przesłanie było postępowe. Przedislamskie arabskie prawo obyczajowe było niezwykle okrutne, islam to okrucieństwo ograniczył, był postępowym ruchem religijno-politycznym. W stosunku do współczesności ta ówczesna postępowość islamu ma się nijak, teraz islam jest całkowitym zacofaniem, ciemnotą. Świat jest lata świetlne przed nami. Wszystkie te pustynne okrucieństwa trzeba usunąć z religii albo potraktować alegorycznie.
Kto to ma zrobić? My nie mamy papieża.
- No, nie mamy, ale mamy w islamie tzw. zgodę powszechną [idżma - zgodna opinia uczonych muzułmańskich w kwestiach prawno-teologicznych, jedno z czterech podstawowych źródeł prawa muzułmańskiego - P.I.K.]. Powinna powstać nowa szkoła interpretacji doktryny islamu. Prorok Mahomet miał powiedzieć: "Odnowa mojej religii przyjdzie z północy i zrobi to muzułmanin z kraju, w którym pada śnieg". Uważam, że w Europie powinien powstać antykalifat.
?
- Jakieś ciało władcze i wykonawcze reprezentujące muzułmanów, będące całkowitym zaprzeczeniem tzw. kalifatu, który chce reprezentować sobą tzw. Państwo Islamskie. Ja to widzę jako - stworzoną przez liberalnych muzułmanów z Europy - islamską liberalną monarchię konstytucyjną. Nie w rozumieniu państwa, ale zbioru muzułmańskich instytucji, które zmieniłyby radykalnie wykładnię wiary islamu i, co za tym idzie, jego obyczajowość. Ogromna praca na pokolenia, ale trzeba ją kiedyś zacząć.
Mówiąc takie rzeczy, naraża się pan na ostracyzm środowiska muzułmańskiego w Polsce, a w krajach muzułmańskich można za to po prostu zginąć.
- Oczywiście. Zdaję sobie z tego sprawę.
Dlaczego niektórzy muzułmanie potrafią być tak nietolerancyjni, że za próbę modernizacji swojej religii mogą nawet zabić?
- Winna jest edukacja, a edukacja religijna w szczególności. Szkolnictwo stoi w krajach muzułmańskich na żenująco niskim poziomie. To jest uczenie się na pamięć, bezrefleksyjne, bezkrytyczne. Wszystkie ruchy reformatorskie w islamie były zawsze duszone. Prawdą jest jednak też to, że Europa nigdy nie ofiarowała przybyszom z krajów islamskich pełni praw europejskich. Muzułmanie odrzucają, bo sami są odrzucani. Obie strony nawzajem się mało znają.
Ale Tatarzy polscy zintegrowali się z Polakami?
- Przede wszystkim dlatego, że byli znakomitymi żołnierzami i walczyli za Polskę, i to Polacy docenili. Wspólnie przelewana krew bardzo jednoczy. Zdecydowana większość Tatarów identyfikowała się z Polską, a Polacy traktowali Tatarów jako pełnoprawnych obywateli.
Świat islamu jest zachowawczy, wszystko, co nowe, może być niebezpieczne, grzeszne. Ten świat broni się przed nowoczesnością.
- I znaczna część uchodźców będzie próbowała przynosić do Polski i Europy swoją konserwatywną wizję islamu, bo po prostu innej nie znają i nie dopuszczają do świadomości. Zachowawczość środowisk arabskich w Polsce jest tego najlepszym przykładem.
Syryjczycy, którzy stanowią około połowy uchodźców, pochodzą jednak z kraju mocno zsekularyzowanego. Czy oni też mogą przenieść do Europy ten tradycjonalizm? Dlaczego pan zakłada z góry, że się nie zintegrują? W Polsce jest sporo Syryjczyków, którzy są lekarzami, inżynierami, właścicielami sklepów. Oni nie sprawiają żadnych kłopotów, wprost przeciwnie: to racjonalnie myślący, spokojni ludzie.
- Ale to w znacznej mierze ludzie, którzy porzucili swoje nawyki bliskowschodniego islamu. To mniejszość, niestety. Większość z przybyszów z krajów arabskich nie integruje się.
Na jakiej podstawie pan tak sądzi?
- Na podstawie moich kontaktów z arabską wspólnotą w Polsce. Ci, którzy się zintegrowali, odeszli od tradycji islamu arabskiego. A konserwatyści im dłużej tu żyją, tym większymi są tradycjonalistami. To ich forma oporu wobec europejskiej, polskiej nowoczesności.
W Radiu Gdańsk mówił pan o "wydalaniu z Europy w humanitarny sposób tych muzułmanów, którzy nie chcą się asymilować". Proponuje pan radykalne rozwiązania.
- Miałem na myśli tylko radykałów islamskich. Np. imamów, którzy głoszą szeroko rozumianą antyeuropejskość opartą na nienawiści religijnej, a jednocześnie żyją w Europie i korzystają z jej wolności. Wydalani powinni być też ci, którzy żyją na socjalu i "doją Europę". To nie dotyczy tylko muzułmanów, to dotyczy wszystkich przyjezdnych, którzy wykorzystują Europę, bez najmniejszej chęci utożsamienia się z jej kulturą i wartościami.
Czyli co, imigranci powinni ubierać się jak Europejczycy?
- Jest taka tradycja proroka Mahometa, która mówi, że "muzułmanin mieszkający w kraju niemuzułmańskim powinien dostosować się do otoczenia, także pod względem stroju". Orientalny, arabski strój jest zazwyczaj manifestacją antyeuropejskości. To niepotrzebna ostentacja i demonstracja swojej inności.
A muzułmanki? Też powinny zrzucić hidżaby, mieszkając w Europie?
- Ja jestem przeciwnikiem hidżabu.
Nawet gdy kobieta nosi go z własnej woli?
- Nie szkodzi, hidżab szpeci.
To kwestia gustu. W latach 60. w Europie była moda na chustki wśród Europejek. Muzułmanki w Europie często mówią: wasze kobiety chodzą półnagie, a my mamy prawo się zakrywać.
- Noszenie chust budzi depresyjne uczucia. Pod względem estetycznym to koszmar.
Żydzi do dzisiaj, w niektórych krajach, zachowują swoje tradycyjne stroje.
- Żydzi się dawno zasymilowali. Stanowią nierozłączną część Zachodu, są Zachodem. A muzułmanie swoim ostentacyjnym ubiorem sami przyczyniają się do marginalizacji, odrzucenia ich przez społeczeństwa zachodnie.
Wystąpił pan z postulatem "europeizacji islamu" na Uniwersytecie Gdańskim. I potem, jak pan mówi, "zaatakowało pana środowisko muzułmańskie". Jakie?
- Arabskie. Związane przede wszystkim z Ligą Muzułmańską. Powiedziałem, że muzułmanie powinni się europeizować i brać za przykład Japończyków. To ich strasznie wzburzyło i to - podejrzewam - przyczyniło się do ich radykalnych działań, aby przejąć kontrolę nad meczetem gdańskim, co też nastąpiło.
Uważa pan, że za 20-40 lat muzułmanie przejmą władzę w Rosji.
- Tak, to bardzo prawdopodobne. Coraz większy jest wpływ muzułmanów na decydentów rosyjskich. Nadejdą oligarchowie muzułmańscy, którzy sięgać będą po urząd prezydenta.
Rosja przejęta przez ludy kaukaskie to chyba jednak mało prawdopodobne.
- To nie będzie Rosja kaukaska, ale muzułmańska.
Przecież tam wszyscy wódkę piją, to jakoś nie idzie z islamem w parze.
- Nie szkodzi, ja też piję wódkę.
A jaki jest pana stosunek do uboju halal w Polsce?
- Na potrzeby religijne powinien istnieć.
Ale to też archaiczny zwyczaj przywieziony z muzułmańskiego Wschodu. Okrutny wobec zwierząt, tak uważa wiele środowisk w Polsce.
- Prorok Mahomet mówił: "jeśli zabijacie zwierzę, macie to robić szybko i dobrze, żeby zwierzę nie cierpiało". Tradycja Tatarów polsko-litewskich mówi, że jeśli zabija się zwierzę na ofiarę, to trzeba to zrobić jednym cięciem.
Odrzuca pan hidżaby i brody, ale ubój halal pan zostawia. To niekonsekwencja.
- Ubój halal zostawiamy, tak samo jak np. pielgrzymkę do Mekki. Pewien hołd złożony tradycji musi być. Odrzucamy rzeczy opresyjne w stosunku do innych. Jestem zwolennikiem całkowitego równouprawnienia kobiet, a wersety Koranu temu zaprzeczają. Takie wersety i wszystkie inne opresyjne, brutalne trzeba traktować tylko w kontekście historycznym.
Przeciętny muzułmanin może pana zapytać, dlaczego wybiera pan sobie z Koranu jedne wersety, a inne odrzuca. Jakie prawo pozwala panu na taki wybór?
- Prawo wolności wyboru. W islamie należy wprowadzić nową obyczajowość opartą na nowoczesności. I powinni to zrobić światli, otwarci muzułmanie europejscy. Należy otworzyć dyskurs o dogmatach islamu. Takie tendencje reformatorskie islamu pojawiły się w Tatarstanie, wśród Tatarów nadwołżańskich na przełomie XIX i XX wieku. Po likwidacji tatarskiej inteligencji i życia kulturalnego i społecznego przez bolszewików pojawiły się ponownie w latach 90. XX w. Niewykluczone, że właśnie ci Rosjanie muzułmanie, którzy mogą dojść do władzy w Rosji za kilkadziesiąt lat, zreformują islam, czyniąc go cywilizowanym.
Powiedział pan, że "wyznawcy islamu, którzy osiedlają się w Europie, na początku godzą się na wszystko, lecz z czasem zaczynają wykorzystywać opiekuńczy charakter państwa i mają coraz więcej roszczeń do tego państwa i społeczeństwa, które ich przyjęło". To może grozić Europie w związku z napływem imigrantów?
- Nie jest to wykluczone. Ma pan przykład z Europy Zachodniej. W Polsce może się to powtórzyć.
To, co mówił Jarosław Kaczyński o "54 strefach szariackich w Szwecji", ma, według pana, jakieś racjonalne podstawy?
- To stwierdzenie niewątpliwie polityczne, jak wszystko teraz, co dotyczy przyjmowania uchodźców w Polsce. Pan prezes Kaczyński miał jednak prawo się tego obawiać.
Przecież to była gra wyborcza. Gra na antyimigranckich nastrojach większości Polaków. Ambasada szwedzka w Warszawie oficjalnie stwierdziła, że w Szwecji obowiązuje tylko szwedzkie prawo.
- Może prezes Kaczyński nie znał wszystkich detali z życia muzułmanów w Szwecji, ale w Sztokholmie są takie dzielnice, gdzie niemuzułmanin czuje się nieswojo. I to chciał zasygnalizować. Kiedy Rosja zajmowała Krym, premier Tusk zapewniał, że Polska znajdzie miejsce dla 10 tysięcy krymskich Tatarów. Do Polski przyjęto ok. 80 rodzin tatarskich, które i tak mają kłopoty z legalizacją swojego pobytu. Rząd oszukał. Rząd pani Kopacz też podrzucał kukułcze jajo, grając nastrojami imigranckimi. Teraz, po wyborach, to się skończy.
Premier Kopacz wsparła przyjęcie do Polski uchodźców wyznania chrześcijańskiego, a nie muzułmańskiego. Co pan wtedy czuł?
- Pewien dyskomfort, ale z drugiej strony zdawałem sobie sprawę, że to wszystko leży tylko w kwestii werbalnych deklaracji.
Jaki jest pana islam, panie profesorze? Identyfikuje się pan jakoś z sufizmem?
- W pewnym sensie tak, sufizm jest mi bardzo bliski. To osobny, mistyczny prąd kulturowo-intelektualny islamu, który opiera się na tolerancji, otwartości, współczuciu w rozumieniu norwidowskim, czyli pochyleniu się nad cierpieniem innego. Koran można odczytywać też w duchu sufickim, czyli mistycznym.
W rozmowie z Frondą użył pan określenia "islamofaszyzm". Jest coś takiego?
- Na przykład Bractwo Muzułmańskie to jest islamofaszym.
Ale gdzie w Bractwie Muzułmańskim jest faszyzm?
- Jedna partia, jeden wódz i jego kult. Kult silnego państwa i jego religii. Nietolerancja dla jakiejkolwiek inności politycznej czy religijnej. Narodowy socjalizm Saddama Husajna czy faszystowskie ciągoty Asadów są tego przykładem. To bliskowschodnie kopie europejskich doktryn faszystowskich.
Ostatnio dosyć często porównuje się sytuację muzułmanów w Europie do sytuacji Żydów przedwojennych.
- Ale przedwojenni europejscy Żydzi nie mieli organizacji terrorystycznych i nie podkładali bomb w publicznych miejscach. Ja bym raczej nazwał muzułmanów współczesnym proletariatem Europy.
Przecież muzułmanie europejscy to także lekarze, naukowcy, inżynierowie, intelektualiści.
- Tak, ale to wszystko są obywatele drugiej kategorii. Tak zawsze są traktowani przez Brytyjczyków, Francuzów i innych Europejczyków. Np. żaden muzułmanin brytyjski nie dostał się do elit rządzących. Tak samo zresztą jak żaden Polak. Próba związku między księżną Dianą a muzułmaninem skończyła się tragicznie. Są na ten temat różne teorie.
Rozumiem więc, że muzułmanie jako proletariusze mają prawo do buntu, a nawet rewolucji?
- Tego nie powiedziałem. Nie jestem marksistą. Jestem zwolennikiem doktryn konserwatywnych i nie uważam, że bycie proletariuszami Europy upoważnia muzułmanów do buntu czy rewolucji.
Ale kolonializm europejski to nasza wina, myśmy ich mordowali, łupili i traktowali jak niewolników przez wieki. Czy to nie dlatego narody afrykańskie i arabskie są teraz pariasami w Europie?
- Po części tak. Bogactwo Francji, Wielkiej Brytanii czy Belgii zostało zbudowane także na wyzysku tamtych narodów. Muzułmanie, i nie tylko, z tamtych stron składają nam teraz swoistą rewizytę. Ale to nie Polaków wina. Myśmy do kolonializmu się nie dokładali i nie powinniśmy teraz płacić za niego rachunków.
Ma pan na myśli rachunki w postaci imigrantów w Polsce?
- Tak. Nie powinniśmy przyjmować imigrantów, tylko uchodźców, i to tylko tych, których życie jest zagrożone i którzy zasługują na azyl polityczny. Uważam, że na 100 tysięcy imigrantów może 5 tysięcy rzeczywiście ucieka przed opresją i wojną. Reszta to imigranci ekonomiczni.
Muzułmański Związek Religijny RP w oficjalnym komunikacie ogłosił, że "nie popiera przyjmowania uchodźców w Polsce". Czy pan się pod tym podpisuje?
- Takie było stanowisko rzecznika Związku Musy Czachorowskiego. Ja to tylko powtórzyłem. Poza tym gdzie tych ludzi przyjmować, jakie gminy muzułmańskie mają ich przyjąć, za jakie pieniądze? Meczet gdański? Meczet nie jest koczowiskiem.
Ale ja pana pytam, czy pan się pod tym podpisuje.
- W zasadzie tak.
Czyli Tatarzy nie chcą uchodźców?
- Nie ma dla nich miejsca.
Kandydował pan z wysokiego, drugiego miejsca olsztyńskiej listy PiS do Sejmu. Bez powodzenia. Zaszkodziło muzułmańskie imię i nazwisko?
- To, że dostałem za mało głosów, by wejść do Sejmu, było raczej wynikiem za słabej kampanii wyborczej, zwłaszcza w terenie, niż pochodzenia i wyznania. Mówiąc szczerze: nie miałem na kampanię dość pieniędzy.
CV
Selim Chazbijewicz poeta, publicysta, profesor Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, przewodniczący kolegium redakcyjnego czasopisma "Muzułmanie Rzeczypospolitej" oraz rady redakcyjnej kwartalnika "Przegląd Tatarski". Jest współzałożycielem Związku Tatarów RP i byłym imamem gminy muzułmańskiej w Gdańsku. Był dwójką na liście PiS w Olsztynie w ostatnich wyborach. Nie wszedł do Sejmu
Wideo "Dużego Formatu", czyli prawdziwi bohaterowie i prawdziwe historie, Polska i świat bez fikcji. Wejdź w intrygującą materię reportażu, poznaj niezwykłe opowieści ludzi - takich jak Ty i zupełnie innych.
Źródło: http://m.wyborcza.pl/wyborcza/1,132748,19207862.html