Dobra, panowie, to teraz się zastanawiam tak.
Jaki tak właściwie mamy potencjał graczy? 4 osoby do kupy da radę uzbierać? Gra w Zimną Wojnę opisaną powyżej byłoby potrzeba jakichś 6...
Moim zdaniem nie da rady uzbierać graczy ani na zwykłe warianty gry politycznej - że są jakieś poszczególne partie, instytucje itd. tworzone przez grupy graczy. Że już nie wspomnę o dwóch przeciwstawnych państewkach, jak w koncepcji Biało-Czerwonych.
Zamiast tego sugerował bym nową koncepcję: mała grupka graczy (tzn. wystarczy 2-3) którzy z definicji muszą ze sobą skutecznie współpracować, w przeciwnym razie symulowane przez GMów przeciwności ich wykończą i tyle. Gra w trybie survivalowym, a więc z ograniczeniem czasowym: przeżyjesz 10 tur - wygrywasz, potem naliczamy punkty i "medale" za fajne osiągnięcia i zagrywki.
Kto grał w Battlestar: Galactica planszówkę ten domyśla się, na czym ten urok polega.
***
Pomysły na taki scenariusz mam następujące, które właściwie różnią się tym, czy wolimy scenariusz mniej bądź bardziej lolante.
Scenariusz realistyczny: Antyante: Doktryna Rapackiego
Zimna wojna w PRLu -> dekada do wyboru jak gracze wolą
Która to wojna nagle staje się gorąca i Polska staje się celem wielkich uderzeń konwencjonalnych i jądrowych.
Postacie graczy tworzone indywidualnie - zależnie od tego, jaka grupka ocalałych się zbierze i ogłosi na zgliszczach porządek, jaki między sobą ugadają zależy od tego, czy nasze ojczyste kartoflisko przetrwa.
Scenariusz lolante: Antyante: Nie ma kurwa lekko
Gra stanowi swego rodzaju pastisz dotychczasowego gatunku gier z serii Antemurale.
Istnieje sobie Polska, w jakimś tam totalnie zwichrowanym kształcie. Świat ten stanowi ślepą kiszkę czasoprzestrzeni historycznej, w której Rzeczpospolita Polsko-Litewsko-Moskiewska została zgnieciona w Wielkiej Wojnie Światowej, pozostałości tego państwa udało się zbić do kupy między Odrą a Bugiem, ale potem dowaliła wojna atomowa, Wodzem Ludowym został Moczar ale długo to nie potrwało, bo wszystko rozpadło się na małe państwa-miasta...
Cechy charakterystyczne:
Tak mi przyszło do głowy, jak mi się do któregoś wariantu zadeklaruje grupka osób to możemy spróbować - ja poprowadzę, może potem oddam ster komuś innemu, albo zrobimy dogrywkę. Zobaczymy jak się sprawdzi w praniu.
Jaki tak właściwie mamy potencjał graczy? 4 osoby do kupy da radę uzbierać? Gra w Zimną Wojnę opisaną powyżej byłoby potrzeba jakichś 6...
Moim zdaniem nie da rady uzbierać graczy ani na zwykłe warianty gry politycznej - że są jakieś poszczególne partie, instytucje itd. tworzone przez grupy graczy. Że już nie wspomnę o dwóch przeciwstawnych państewkach, jak w koncepcji Biało-Czerwonych.
Zamiast tego sugerował bym nową koncepcję: mała grupka graczy (tzn. wystarczy 2-3) którzy z definicji muszą ze sobą skutecznie współpracować, w przeciwnym razie symulowane przez GMów przeciwności ich wykończą i tyle. Gra w trybie survivalowym, a więc z ograniczeniem czasowym: przeżyjesz 10 tur - wygrywasz, potem naliczamy punkty i "medale" za fajne osiągnięcia i zagrywki.
Kto grał w Battlestar: Galactica planszówkę ten domyśla się, na czym ten urok polega.
***
Pomysły na taki scenariusz mam następujące, które właściwie różnią się tym, czy wolimy scenariusz mniej bądź bardziej lolante.
Scenariusz realistyczny: Antyante: Doktryna Rapackiego
Zimna wojna w PRLu -> dekada do wyboru jak gracze wolą
Która to wojna nagle staje się gorąca i Polska staje się celem wielkich uderzeń konwencjonalnych i jądrowych.
Postacie graczy tworzone indywidualnie - zależnie od tego, jaka grupka ocalałych się zbierze i ogłosi na zgliszczach porządek, jaki między sobą ugadają zależy od tego, czy nasze ojczyste kartoflisko przetrwa.
- Czy jeżeli spróbujemy ogłosić separatystyczny pokój z Amerykanami, wielki brat nie dowali nam i swojej atomówki?
- Czy oddanie walce w obronie socjalizmu dopóki z Europy kamień na kamieniu nie zostanie opłaci się w ekonomice socjalistycznej?
- Może warto się skoncentrować tylko na ratowaniu ludności cywilnej? Dlaczego tak ważnym elementem alternatywnej historii jest warszawskie metro według projektu z lat 50-tych?
- I dlaczego na państwo neutralne bomby zrzucają wszyscy?
Scenariusz lolante: Antyante: Nie ma kurwa lekko
Gra stanowi swego rodzaju pastisz dotychczasowego gatunku gier z serii Antemurale.
Istnieje sobie Polska, w jakimś tam totalnie zwichrowanym kształcie. Świat ten stanowi ślepą kiszkę czasoprzestrzeni historycznej, w której Rzeczpospolita Polsko-Litewsko-Moskiewska została zgnieciona w Wielkiej Wojnie Światowej, pozostałości tego państwa udało się zbić do kupy między Odrą a Bugiem, ale potem dowaliła wojna atomowa, Wodzem Ludowym został Moczar ale długo to nie potrwało, bo wszystko rozpadło się na małe państwa-miasta...
Cechy charakterystyczne:
- A Polakom Pan Bóg zrobił psikusa i umieścił ich między Rosją a Niemcami -> zrujnowana Polska jest najeżdżana przez hordy nazistowskich cyborgów rodem z Wolfensteina, Robotniczo-Chłopską Armię Czerwoną, szwedzkie feminazistki Karoliny Gustawy VII i słowackie zombie.
- Bohaterowie i ich drużyny -> postacie w oparciu o dotychczasowe doświadczenia anteczne mogą na starcie posiadać "supermoce" odpowiedające stylówie ich graczy - tzn. że mają moc do stworzenia księstwa-parcha na wypalonej ziemi z niczego, bronić się w nieskończoność małą postnuklearną armią, albo magicznymi ustawami zmieniać postapokaliptyczne pustkowia w bogate poważne kraje.
- Nie ma kurwa lekko - pomimo waszych wzmożonych wysiłków, entropia wokół narasta i nawet wypasionym bohaterom antecznym z ich dream-teamami rebeliantów, państw-miast i czego tam jeszcze - zwycięstwo dalekie a śmierć dyszy na kark.
- Deża wu - nie deża wu tylko deża wi -> bazowanie na dotychczasowej mitologii i toposach serii Antemurale mile widziane.
Tak mi przyszło do głowy, jak mi się do któregoś wariantu zadeklaruje grupka osób to możemy spróbować - ja poprowadzę, może potem oddam ster komuś innemu, albo zrobimy dogrywkę. Zobaczymy jak się sprawdzi w praniu.