(16.07.2014, 12:33)Czerwony napisał(a):Zwłaszcza ich. Co tych trzech ministrów senacko-królewskich, to są oczywiście pretensje na tle niedemokratyczności, a oficjalne wytłumaczenia ich istnienia są zazwyczaj takie, że 1. profesjonalizm (zwłaszcza w przypadku MSZ) 2. "przecież Sejm składa się z trzech stanów sejmujących, cnie".Cytat:Ale jednocześnie tak wychodzi, że wszyscy ministrowie niemianowani przez premiera mają pewną autonomię i powołują się na "bezpośredni mandat".
Bardzo mnie interesuje, jak to wygląda w praktyce - skoro premier ma kierować pracami rządu, uprawianie własnej polityki przez ministrów czyni to zadanie w zasadzie niemożliwym. Poza tym, czy "bezpośredni mandat" obejmuje też ministrów wskazanych przez Izbę poselską?
Szczerze mówiąc, IMO nie pojawiały się dotąd znaczące konflikty na tym tle, bo po prostu nie było premiera, który by nie dogadał się z establiszmentem i ministrami "mandatowymi" kompromisowo na zasadzie "to wy akceptujecie to, a ja w zamian nie będę wam się wtrącał w tamto". Nie było sytuacji typu "ja jestem premier, więc się mnie słuchajcie i basta". Jeżeli będzie, to po raz pierwszy już w czasie rozgrywki.
Aha, co do moich wynurzeń o rolnictwie, żeby nie było, że jest za stabilnie: państwowy skup na Kresach jest ustawiony na korzyść obszarników i w sensie czysto finansowym średnio opłacalny dla skarbu państwa; poza tym ceny żywności są przez to zawyżone dla zwykłego konsumenta. Cieszy się wojsko i niektóre wielkie przedsiębiorstwa mające korzystne układy z ministerstwem rolnictwa (które w gestii Senatu jest nieprzypadkowo).
O niezadowoleniu robotników rolnych też mówię poważnie. Widziałem kiedyś w moich rodzinnych okolicach takie długie domy, w których mieszkali parobkowie w izbach, i odtąd nigdy nie spojrzę na II RP znów tak samo [chociaż przepraszam, ale nie będę Krytyką Polityczną] Może nie wszędzie jest aż taka bieda, tym niemniej.