Kanciapa: historie nieprawdziwe

Tak z 50 posłów krzyknęło: Ja i zaczęli się ze sobą kłócić.

Wojewoda znużony przekrzykiwaniem się zakrzyknął. "CISZA NA SALI! WASZMOŚCIOWIE POCZYNAJĄC OD MEJ PRAWICY PO KOLEI BĘDĄ ZABIERAĆ GŁOS!"

Wystąpił Kochanowski:

Wysoka Izbo!

Mój klub nie oczekuje by którykolwiek z jego członków prowadził obrady. Jesteśmy małym klubem i nie mamy zamiaru wychodzić przed szereg.

Dziękuję.

Po powrocie na swoje miejsce czekał na wystąpienie członka Stronnictwa Reformistycznego.

Na środek wychodzi Wornowicz.

Wysoko Izbo!
Ze strony SR ponawiam kandydaturę mojej osoby na przewodniczącego obrad.

Po wypowiedzi posła Wornowicza na środek wystąpił poseł Leopold Wycech. Na każdym palcu miał sygnet, a na sznurze złotym miał tak wielki krzyż, że niejednego popa mógłby zawstydzić:

- Jak już krzyczałem Wysoka Izbo i mówię teraz prowadzić obrady mogę i jak posłowie pozwolą będę. Nie ma powodu by było inaczej, a jak komuś się moja kandydatura nie podoba, to trudno. Niech sam prowadzi i z innymi ustala kto prowadzić ma. Nie moje to zmartwienie i martwić się tym nie będę.

Następny zabrał głos poseł Mikołaj Strasz:

Wysoka Izbo!

Jako człowiek dość stary i być może najstarszy na tej sali zgodnie z propozycją posła Szandarowskiego zostałem zaproponowany na stanowisko prowadzącego obrady. Mogę się tym zająć, ale chcę być uprzejmym człowiekiem i proponuję kandydaturę pana posła Szandarowskiego, tak jak on zaproponował jak sądzę moją.

Dziękuję.

Szandarowski kiwa głową, przybierając wyraz uznania i szacunku na twarzy.

Kandydatów nam nie brakuje, dlatego z tego miejsca kieruję prośbę do J.W. Pana wojewody, by wycofał się z zamiaru kierowania sejmikiem. Byłoby to, jako rzekłem, wielce niepolityczne gdyby J.W. Pan wojewoda kierował debatą nad jego własnymi dekretami.

Do głosu dochodzi Wornowicz:
Członkowie SR popierają prośbę imć pana Szandarowskiego.

A niech wam będzie, mości Szandarowski. Wycofuje się z prowadzenia obrad.