Ruchy ludowe mogą dużo wygrać. Szczególnie tam gdzie ordynacje były przekształcone w modelu krakowskim (chłopi pańszczyźniani stali się najemnymi robotnikami rolnymi).
Ancien regime może uciec do sąsiedniego województwa, zresztą podobnie jak rewolucja
Pewnie najlepiej byłoby, gdyby sama siła faktów zmuszała wojewodów do jakichś ustępstw, jeżeli nie są na skrajnych zacofanych Kresach. Ja nie miałbym z tym problemu.
Przez kogo było wywołane powstanie sandomierskie i kto brał w nim udział?
Tak naprawdę nikt dokładnie nie wie przez kogo było wywołane. Wojska które niszczyły bunt mazowiecki zostały w jakimś stopniu zlikwidowane. Byli sfrustrowani i pozbawieni perspektyw więc gdy usłyszeli o buntach w innych państwach i doszło do incydentu w Sandomierzu (mogę później dokładnie wymyślić na czym polegał, ale coś jak zabicie jakiegoś znanego bohatera tamtej wojny przez ochronę wojewody) doszło do spontanicznych rozruchów do których dołączyli mieszczanie, a nawet bogatsze chłopstwo. Raczej ubodzy. Jednak przywódców radziłbym brać z gołoty. Bunt był dość podzielony ideowo, ale łączył się nienawiścią do magnaterii.
W pewnym stopniu tak. Z jednej strony początkiem buntu była frustracja zdemobilizowanych, a następnie wybuchły kolejne grupy. Ogólnym celem było pozbyć się magnatów dowartościować zdemobilizowaną gołotę i wykonać program głoszony wcześniej przez wojewodę mazowieckiego.
Napiszę dokładnie w punktach Ostatecznie nie napisałem w punktach! jak to widziałem pisząc o tym powstaniu:
Do walki na Mazowszu kuszona jest gołota. Mówi się jej jacy to oni nie są super i sól tej ziemi, a te chłopstwo się buntuje. Oczekuje ona poprawy sytuacji więc idzie na Mazowsze. Wojna okazuje się bardziej krwawa. Po jej zakończeniu wszyscy mają ich w głębokim poważaniu. Na dodatek chłopi, a nawet mieszczanie nie patrzą na nich przychylnie, raczej jak na zdrajców, którzy zaatakowali "Dobrego Wojewodę". Nadchodzą informacje o rewolucjach na całym świecie, słychać, że na wieszanie i proces "Dobrego Wojewody" mają przyjechać najmożniejsi panowie i chełpić się jego śmiercią. Sytuacja się zagęszcza.
Dochodzi do incydentu.
Wybuchają i cały Sandomierz jest ich, a "Dobry Wojewoda" wolny. W związku z tym dołącza do nich lud i zaczyna się wojna.
A spytam jeszcze raz: jest jakiś szczególny powód, dla którego całą 2. połowę XIX wieku rewolucjoniści siedzieli jak mysz pod mietłą?
Nie wyobrażałem sobie tego okresu jako całkiem spokojnego. Po prostu były to na tyle nieudane próby, że nie wydostawały się poza granice województwa i nie dochodziło w ich wyniku do śmierci jakiegoś wojewody, czy konieczności interwencji sąsiedniego wojewody. Powoli też stawały się coraz rzadsze ze względu na ogólne zniechęcenie.
Pytanie.
Czy jest u mnie TERAZ rewolucja?!
I Wisznu, a propos KP. Ty narzuciłeś mi ramy, a ja je sobie dostosowałem pod swój pogląd i z tą postacią czuję się dobrze.
PS: Z awkiem nie mogłem się zdecydować, aż znalazłem Gen. Hallera w płaszczu. Po prostu mnie urzekło.
Zaczynamy bez rewolucji, ale jest napięcie przedrewolucyjne i co niezbyt miłe dla wojewodów w całym kraju.